wtorek, 2 grudnia 2014

A pies … TO PIES?

Dziś poruszę temat TABU. I pewnie pomyślicie, że już mi kompletnie odbiło. Dziś będzie bowiem o zdrowym odżywianiu … psa. Czworonożnego członka rodziny znaczy się.

Zacznijmy od pytania: czy gdyby pies mógł SAM wybrać pomiędzy miską suchej karmy, a gotowanym makaronem/ryżem/kaszą z mięsem i marchewką, wybrałby … SUCHE?
Wiadomo, że nie. Pies nie jest głupi. Niestety nie ma wyboru – jest całkowicie zależny od nas. A my przeważnie wybieramy drogę na skróty i karmimy go SUCHYM. Bo naoglądaliśmy się reklam w telewizji, albo zwyczajnie nie chce nam się gotować dla psa.

Wielka szkoda, bo to naprawdę niewiele zachodu (my gotujemy zawsze duży gar na dwa dni), no i - wbrew pozorom - oszczędność. Suche karmy, zwłaszcza te lepsze, nie są przecież tanie. A te gorsze, no cóż, składają się głównie z otrąb, najtańszego tłuszczu i … popiołu (to te osławione minerały)!*

Przy czym cena tych LEPSZYCH rodzajów karmy uzasadniona jest zapewne głównie kosztami reklamy, bo nie jakością składników. Czy chcecie wierzyć, czy nie, suche karmy dla psów produkuje się głównie z głęboko mrożonych odpadów (w zasadzie ochłapów) z południowoamerykańskich rzeźni. Chcielibyście jeść coś takiego przez całe życie, dzień w dzień? Niby pies to nie człowiek, ale też, w końcu, istota czująca …

Oczywiście trzeba wiedzieć CO i JAK gotować dla psa. Bo „gotowane” też musi być odpowiednio zbilansowane. My skorzystaliśmy w tej kwestii z porad Pani Dr Doroty Sumińskiej zawartych w poradniku SZCZĘŚLIWY PIES. Super książka.

*Tu chciałabym zaapelować do wszystkich, którzy chcą raz na jakiś czas wspomóc karmą lokalne schronisko – nie kupujcie tej najtańszej (zwłaszcza tej na „P …”)! Psy w schronisku, zwłaszcza w zimie, potrzebują naprawdę wartościowego jedzenia. Lepiej już podarować makaron czy ryż, albo mniejszy worek LEPSZEJ karmy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz