Dziś poruszę temat TABU. I pewnie pomyślicie, że już mi kompletnie odbiło. Dziś będzie bowiem o zdrowym odżywianiu … psa. Czworonożnego członka rodziny znaczy się.
Zacznijmy od pytania: czy gdyby pies mógł SAM wybrać pomiędzy miską suchej karmy, a gotowanym makaronem/ryżem/kaszą z mięsem i marchewką, wybrałby … SUCHE?Wiadomo, że nie. Pies nie jest głupi. Niestety nie ma wyboru – jest całkowicie zależny od nas. A my przeważnie wybieramy drogę na skróty i karmimy go SUCHYM. Bo naoglądaliśmy się reklam w telewizji, albo zwyczajnie nie chce nam się gotować dla psa.
Wielka szkoda, bo to naprawdę niewiele zachodu (my gotujemy zawsze duży gar na dwa dni), no i - wbrew pozorom - oszczędność. Suche karmy, zwłaszcza te lepsze, nie są przecież tanie. A te gorsze, no cóż, składają się głównie z otrąb, najtańszego tłuszczu i … popiołu (to te osławione minerały)!*
Przy czym cena tych LEPSZYCH rodzajów karmy uzasadniona jest
zapewne głównie kosztami reklamy, bo nie jakością składników. Czy chcecie
wierzyć, czy nie, suche karmy dla psów produkuje się głównie z głęboko
mrożonych odpadów (w zasadzie ochłapów) z południowoamerykańskich rzeźni.
Chcielibyście jeść coś takiego przez całe życie, dzień w dzień? Niby pies to
nie człowiek, ale też, w końcu, istota czująca …
Oczywiście trzeba wiedzieć CO i JAK gotować dla psa. Bo
„gotowane” też musi być odpowiednio zbilansowane. My skorzystaliśmy w tej
kwestii z porad Pani Dr Doroty Sumińskiej zawartych w poradniku SZCZĘŚLIWY PIES.
Super książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz