Pewnie każdy z Was ma swoją odpowiedź na to pytanie, ja jednak chciałabym podzielić się z Wami moimi osobistymi doświadczeniami. Nigdy nie byłam (i pewnie nie będę!) eko-fanatyczką. Ale chciałam zdrowo żyć. A przynajmniej ZDROWIEJ.
Zauważyłam, że jakość żywności pogarsza się z roku na rok.
Wędliny, które kiedyś różniły się między sobą smakiem, teraz praktycznie różnią
się tylko nazwami …
Krajowe truskawki zaczęły smakować prawie tak samo jak
hiszpańskie. Jałowo. Za to wyglądają pięknie. Truskawka kaszubska, która kiedyś
była mniejsza i ciemniejsza od tej z centralnej Polski – teraz wygląda tak
samo. I … nie smakuje.
Zamiast serów w marketach można kupić wyroby
seropodobne. Są korzystne cenowo, jednak
z serem mają niewiele wspólnego – są produkowane z mleka w proszku, skrobi pszennej (GMO!) i tłuszczu roślinnego. Mleko tylko UHT, ogórki
kiszone – strach się bać. Jajka od barrrrdzo nieszczęśliwych kur.
Nie chciałam dłużej brać w tym udziału. Nie tylko dlatego,
że takie jedzenie człowiekowi po prostu nie służy. Także dlatego, że to nie
fair. W stosunku do planety, do tych wszystkich zwierząt hodowlanych i wreszcie
do ludzi, którzy produkują żywność w sposób etyczny.
Teraz już nie jem wędlin. Ograniczyłam jedzenie mięsa do
dwóch razy w tygodniu, przy czym kupuję je wyłącznie na hali targowej, z
małych masarni. Nie kupuję wieprzowiny (świnia się nie poci, więc toksyny,
czyli np. antybiotyki, którymi faszerowana jest za życia, kumulują się w
mięsie!), ani kurczaków (antybiotyki, hormony!).
Kupuję nieprzetworzone, sezonowe i lokalne produkty. Na
śniadanie jem jaglankę, owsiankę lub omlet (z jajek od szczęśliwych kur, które
chodzą po podwórku, wiedzą, co to światło słoneczne i znoszą JEDNO jajko
dziennie; albo i nie). Wolę zjeść mniej, a lepszej jakości. Gotuję zupy i
kompoty, pijemy kranówę ;) Nie kupuję wody mineralnej (albo sztucznie
mineralizowanej) w plastikowych butelkach.
A propos – wiedzieliście, że woda w Trójmieście ma doskonałą
jakość i MOŻNA ją pić prosto z kranu? Sprawdźcie na: www.sng.com.pl
Piorę raz w tygodniu (w dwuosobowym gospodarstwie domowym
to całkowicie wystarczy), od jakiegoś czasu wyłącznie w orzechach piorących.
Do czyszczenia kupuję tylko produkty niemieckiej marki
FROSCH. Są powszechnie dostępne, nawet w dużych marketach, no i nie są droższe
od innych, kompletnie nieekologicznych produktów chemii gospodarczej. Czasem
nawet TAŃSZE. A są: biodegradowalne, nietestowane na zwierzętach (!!!) i nie
zawierają szkodliwych (nie tylko dla środowiska, dla ludzi także!) substancji,
takich jak: fosforany, borany, formaldehyd, NTA, EDTA, PCW czy związki
chlorowcoorganiczne …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz