niedziela, 8 lutego 2015

10 (niezawodnych!) sposobów na pozbawienie się energii


Już od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem napisania mini-poradnika, jak w łatwy sposób podnieść (sobie) poziom energii …
Jednak ostatecznie doszłam do wniosku, że człowiek to istota przekorna i potencjalny czytelnik odniesie więcej korzyści z przedstawienia tematu w ten właśnie sposób ;) Do góry nogami. Zatem – pozbawiajcie się energii od rana do nocy i ile dusza zapragnie! Na zdrowie! Pardon – na POHYBEL!  


1. Punkt pierwszy to oczywiście dieta. O niej nigdy dość. Żeby pozbawić się energii, dzień zaczynamy od pysznych czekoladowych płatków Nestle Chocapic, … najlepiej z mlekiem UHT, oczywiście prosto z lodówki! Również w zimie, bo na infekcje mamy przecież cały arsenał Gripexów i Theraflu, które koniecznie trzeba wypróbować i które pozbawiają energii jak nic innego na świecie.
Dla mniej odważnych polecam banany (również doskonale wychładzające organizm i pozbawiające energii) – też z mlekiem UHT, czyli jako shake.  
Na obiad barszcz z torebki Winiary (za który tata tak bardzo kocha mamę, jeśli wierzyć reklamie w tv), najlepiej podgrzany w mikrofali, na deser pół tabliczki czekolady Milka, która doskonale zaklei nam jelita i pozbawi energii na resztę dnia.  A jeśli wieczorem nie zaśniemy wyczerpani przed tv, to jeszcze na kolację – oczywiście grubo po 20-tej – możemy zjeść coś (bez)wartościowego z mrożonki, np. warzywa z patelni albo nuggetsy z kurczaka, które wprawią nasz układ trawienny w osłupienie i tak skutecznie pozbawią resztek energii, że obudzenie się następnego dnia rano będzie graniczyło z cudem … 

2. Punkt drugi to właściwe podejście do życia. Perfekcjonizm, wieczne niezadowolenie z siebie (za stara, za gruba i za głupia) i z tego, co mamy (bo przecież NIC nie mamy!), zamartwianie się na zapas czym się tylko da. Fakt – żyjemy w strasznym kraju i czasach, głodujemy, mieszkamy pod mostem i wcale nie mamy luksusowych problemów. Luksusowe problemy to mają w Ugandzie.

Tu ważnymi podpunktami są wieczne poczucie niedosytu i zazdrość. Jeśli ciągle myślimy, że mamy NIE DOŚĆ, to bardzo skutecznie programujemy się na BRAK. W końcu rzeczywiście przychodzi w naszym życiu moment, że zaczyna nam wszystkiego brakować! Tracimy pracę, itd. To zupełnie logiczne.  
Natomiast zazdrość i nieustanna rywalizacja z innymi tak skutecznie pozbawia nas energii, że przestajemy odczuwać radość życia. Zazdrość dodatkowo zraża do nas ludzi i w końcu rzeczywiście mamy powody do smutku i depresji, bo jesteśmy samotni … 

3. Punkt trzeci to otaczanie się właściwymi ludźmi. Takimi, co to na bank ściągną nas w dół. Powiedzą, jak fatalnie nam np. w czerwonym i ogólnie dopilnują, żebyśmy nie czuli się za dobrze. To wszystko oczywiście z troski.
Tutaj ważnym podpunktem są WROGOWIE. Nic tak skutecznie nie ściąga człowieka w dół jak oni. Dlatego – im więcej wrogów, tym lepiej. Można się pławić w nienawiści i dostawać ją (nierzadko z nawiązką) z powrotem. Niektórzy mówią, że nienawiść wiąże mocniej, niż miłość i jest w tym (moim zdaniem) sporo prawdy.
Życzenie innym źle również bardzo skutecznie pozbawia energii (nie tylko tych innych, także nas samych). 
We współczesnym świecie nie doceniamy siły MYŚLI, a to wielki błąd!

4. Punkt czwarty to niepoukładane sprawy i życiowy chaos, a także bałagan w mieszkaniu … Tu komentarz jest zbędny – wszyscy wiemy, że te rzeczy pozbawiają nas energii.

5. Punkt piąty to NAŁOGI – tu też wszelkie komentarze są zbędne. Powszechnie wiadomo, że nałogi (wszystkie bez wyjątku) pozbawiają energii. Co gorsza nie tylko samych nałogowców – również osoby współuzależnione 

6. Energii pozbawi nas również, i to bardzo skutecznie, elektrosmog. Dlatego warto przebywać całymi dniami w zamkniętych pomieszczeniach, najlepiej klimatyzowanych. Pod żadnym pozorem nie otwierać okien i nie wietrzyć.
Warto spędzać długie godziny przed komputerem, albo tv (szczególnie oglądając wiadomości ze świata, im bardziej dramatyczne, tym lepiej). Albo pracować na komputerze, a telewizor mieć włączony  w „tle”. Jeśli do tego wszystkiego będziemy prowadzić długie rozmowy telefoniczne przez komórkę, to nasz poziom energii spadnie tak dramatycznie, że będziemy musieli niezwłocznie zjeść BATONIK. Co jeszcze bardziej ściągnie nas w dół. Ale nie ograniczajmy się – przecież właśnie o to chodzi.

7. Ubierajmy się w polary i inne syntetyczne tkaniny (poliester, poliakryl, elastan i lycrę), najlepiej czarne. Uwierzmy w tkaniny tzw. FUNKCYJNE (stosowane zwłaszcza w odzieży sportowej), np. funkcyjne włókna poliestrowe, regulujące odprowadzanie wilgoci (!!!). Śpijmy TYLKO i wyłącznie pod pościelą z mikrowłókna (albo jeszcze lepiej – mikropolaru), i –  koniecznie nośmy stringi! (dotyczy to również MĘŻCZYZN)

8. Nie obawiajmy się chemii, tej domowej i tej w kosmetykach. DOMESTOS powinien na stałe zagościć w naszej łazience, bez niego ani rusz! W końcu czysty, zadbany dom jest ważniejszy, niż jakieś tam alergie. Poza tym na alergie jest teraz masa (średnio) skutecznych preparatów, więc kto by się przejmował!
A jeśli chodzi o kosmetyki, to w naszej kosmetyczce nie może zabraknąć przede wszystkim antyperspirantów, lakierów do włosów oraz lakierów i zmywaczy do paznokci.  Że rozpuszczają przy okazji mózg? – well, wszyscy wiedzą, że ładne kobiety są szczęśliwsze, niż INTELIGENTNE …

9. Odwiedzajmy regularnie cmentarze. Nawet jeśli nie leży tam nikt z naszych bliskich. Palmy znicze, zabierajmy tam nasze dzieci. Otaczanie się energią śmierci i kult zmarłych (w Polsce wyjątkowo popularny) skutecznie odbiorą nam ochotę do życia. Zresztą po co cieszyć się ŻYCIEM?? Memento mori!*

10. Ratownictwo, bycie za dobrym, pomaganie wszystkim wokoło przy jednoczesnym zaniedbywaniu siebie i swoich potrzeb. KOSZTEM siebie. To chyba NAJBARDZIEJ popularny i NAJSKUTECZNIEJSZY sposób na odbieranie sobie energii! Zwłaszcza, jeśli osoby ratowane nie chcą zmienić nic w swoim życiu ...
I absolutnie nie namawiam tu do bycia egoistą i odmawiania pomocy bliźnim! Po prostu trzeba nauczyć się pomagać MĄDRZE.
Mój nauczyciel często powtarza, że jeśli ktoś ustawicznie wali głową w mur, to czasem lepiej jest USUNĄĆ PODUSZKĘ ... Co wy na to? ;)

* Wiem, że to temat tabu ... A jednak zdecydowałam się go poruszyć. Samo chodzenie na cmentarz (a zwłaszcza ZMUSZANIE do chodzenia na cmentarz dzieci!) ma moim zdaniem niewiele wspólnego z szacunkiem i miłością do zmarłej osoby ... Odwiedziny na cmentarzu, uwierzcie mi, NAPRAWDĘ odbierają energię! 




4 komentarze:

  1. Nigdy nie myślałam tak o cmentarzu jak napisałaś powyżej. Być może dlatego, że nie jestem żadnego wyznania, a może dlatego, że kocham życie. Chodzę na cmentarz kilka razy w roku zapalić świeczkę, nie zmuszam do tego moich dzieci, ale jak już ze mną są to mogą się na cmentarzu czuć swobodnie. I wydaje się, że ani ja ani syn nie przeżywamy wtedy smutku. Prawdopodobnie wiele zależy od podejścia rodzica do tego tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jesteś chlubnym wyjątkiem :) Pewnie masz wysoki poziom energii.
      Ale naprawdę jesteś w mniejszości ... Wizyta na cmentarzu u większości ludzi powoduje ZNACZNY spadek energetyczny, czasami nawet kilkudniowy (mierzyłam, sprawdzałam).

      Usuń
  2. Genialny artykuł :) wygląda na to, że od samego rana pozbawiam się bardzo skutecznie życiowej energii, baaa ja budzę się totalnie wypompowana. Chyba czas coś zmienić i myślę, że na początek wyrzucę telefon komórkowy spod poduszki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wielkie dzięki i gratuluję decyzji ;) droga małych kroków jest bardzo skuteczna!

      Usuń