wtorek, 2 grudnia 2014

Cukier wcale nie krzepi (tylko uzależnia!)

Chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości, że cukier uzależnia. Tak samo jak alkohol i narkotyki. I rujnuje zdrowie w podobny sposób.

Niby to wiemy, a jednak cały czas, bezustannie, jemy słodycze. I karmimy nimi dzieci ... Które już od małego stają się (dzięki nam!) nałogowcami. Żeby się o tym przekonać - spróbujcie odmówić swoim dzieciom słodyczy przez kilka dni. Naprawdę zróbcie taki eksperyment - efekty będą wstrząsające.

Fakt, trzeba nie lada konsekwencji i samozaparcia, żeby dzieciom nie dawać słodyczy. Żeby gotować kompoty albo dawać do picia zwykłą wodę zamiast soczków z kartonika (1-2 szklanki cukru w kartonie!!!), napojów gazowanych lub napojów typu KUBUŚ (samo zdrowie prosto z Chin!).


Kiedy my byliśmy dziećmi, słodycze były towarem deficytowym. Opakowane w szaro-bure opakowania nie kusiły ze sklepowych półek. W domach piekło się ciasta, jadło się owoce. Oczywiście sezonowe, bo cytrusy czy banany rzucali do sklepów tylko na Święta Bożego Narodzenia. Mieliśmy szczęśliwe dzieciństwo! Nie byliśmy uzależnieni od cukru, a co za tym idzie - mieliśmy większą odporność i - nie byliśmy alergikami. (Zauważcie, że alergie pojawiły się w Polsce w latach 80-tych ...). Ale to już przeszłość. Teraźniejszość - to masowe nadużywanie cukru. I otyłe społeczeństwo.

Jak się bronić? Można zastosować 3 proste tricki, żeby ograniczyć ilość cukru w diecie naszych pociech:

1) Nie brać dzieci na zakupy, zwłaszcza te spożywcze (wtedy nie widzą tych wszystkich batoników, czekoladek i wafelków i nie proszą o nie!)

2) Nie trzymać w domu słodyczy. ŻADNYCH! Jedynie owoce (również suszone, ale trzeba uważać na te siarkowane), soki (naturalne) oraz cukier w cukiernicy (oczywiście nierafinowany).

3) Raz na tydzień, najlepiej w weekend zrobić dzieciom (i sobie) dyspensę - zjeść ciasto, najlepiej domowe, wspólnie upieczone, ze zdrowych składników (masło zamiast margaryny, pełnoziarnista mąka, ekologiczny proszek do pieczenia bez fosforanów, itp itd)

PS. Mnie udało się w ten sposób wychować moje dwie córki. Do drugiego roku życia praktycznie nie znały słodyczy. Potem jadły je okazjonalnie, właśnie raz - dwa razy w tygodniu.


Efekt? Między innymi zdrowe zęby (bez jednej plomby!) do 20-go roku życia!
Czy ktoś jeszcze w dzisiejszych czasach może pochwalić się takim osiągnięciem?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz