poniedziałek, 15 grudnia 2014

Dlaczego tyjemy?

A dlaczego w ogóle JEMY? Jemy po to, żeby dostarczyć organizmowi energii niezbędnej do prawidłowego funkcjonowania. No właśnie. Jedzenie jest sposobem na uzupełnienie niedoboru energii. Nie jedynym zresztą. Niedobory energetyczne uzupełniamy na różne sposoby – także poprzez przebywanie na świeżym powietrzu (zwłaszcza nad wodą, która wg praktyków feng shui uznawana jest za najpotężniejsze źródło energii), światło słoneczne, ciepło, ruch, różne metody relaksacyjne (takie jak medytacja), czy dostarczanie sobie POZYTYWNYCH wrażeń, które również ładują nas energetycznie … Zauważcie, że jak jesteśmy zakochani – chudniemy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Energia miłości, najbardziej potężna ze wszystkich, ładuje nas w takim stopniu, że nie musimy dużo jeść, żeby dobrze funkcjonować.

Ale wróćmy do pytania DLACZEGO TYJEMY?
Między innymi dlatego, że dzisiejsze przetworzone pożywienie (śmieci) nie dostarcza nam WYSTARCZAJĄCEJ ilości energii. Żeby mieć energię, musimy go zjeść po prostu WIĘCEJ. A efekt – wiadomo. Otyłe społeczeństwo. 
Żywność ekologiczna dostarcza nam zdecydowanie więcej energii, niż ta produkowana przemysłowo. Odżywiając się ekologicznie - jemy po prostu mniej. Nie jest to tylko moje osobiste doświadczenie, wiele osób, które "przeszły na eko", po kilku miesiącach takiego odżywiania stwierdza spadek wagi ... (również dlatego, że żywność ekologiczna pozbawiona jest toksyn, które odkładają się w jelicie grubym w postaci złogów).

Drugim ważnym czynnikiem jest elektrosmog (komputery, telefony komórkowe, sieci bezprzewodowe). On również drenuje nas energetycznie, dlatego częściej musimy uzupełniać niedobory, czyli JEŚĆ.

Trzecią ważną przyczyną jest ODWODNIENIE i mylenie uczucia głodu z uczuciem pragnienia(!). Większość z nas jest odwodniona. Długotrwałe przebywanie w zamkniętych, często klimatyzowanych pomieszczeniach, suche powietrze w mieszkaniach (szczególnie w blokach), a także duża ilości soli i cukru w pożywieniu sprawiają, że powinniśmy pić przynajmniej 2-3 litry wody dziennie. Najlepiej filtrowanej lub uzdatnionej*, z dodatkiem pół łyżeczki soli himalajskiej (minerały!).
Raczej niewskazana jest woda mineralna lub sztucznie mineralizowana (!) z PLASTIKOWYCH butelek. Ze względu na bisfenol A zawarty w plastiku, toksyczny i rakotwórczy, który przenika do wody! Taka woda nie ma ze zdrowiem NIC wspólnego.

Jak już wspominałam – większość z nas myli uczucie GŁODU z uczuciem PRAGNIENIA! Wydaje nam się, że jesteśmy głodni, podczas gdy tak naprawdę jesteśmy spragnieni i wypicie PÓŁ SZKLANKI WODY mogłoby bardzo skutecznie zniwelować uczucie „głodu”. My tymczasem nawykowo sięgamy – po BATONIK!

Czwartym czynnikiem jest STRES. Który również pozbawia nas energii i bezlitośnie "ciągnie w dół". I który notorycznie „zajadamy”.
Można powiedzieć, że w dzisiejszych czasach techniki relaksacyjne (w tym najprostsza na świecie, czyli zwykły SPACER!) to taki sam OBOWIĄZKOWY punkt w naszym harmonogramie dnia, jak mycie zębów.


Nie będę szczególnie odkrywcza pisząc, że istnieją trzy, a właściwie cztery główne sposoby na szczupłą sylwetkę – odpowiednia (czytaj: nieprzetworzona) dieta zamiast śmieciowego jedzenia; dodający energii ruch na świeżym powietrzu jako czynnik redukujący skutki elektrosmogu, picie dużej ilości wody CODZIENNIE oraz stres zredukowany do niezbędnego minimum …

Dodam też, że stosowanie tylko jednego z wyżej opisanych remediów nie zadziała – dopiero wszystkie cztery stosowane równocześnie (i regularnie!) przyniosą pożądane efekty. Trzeba się po prostu ZA SIEBIE WZIĄĆ!

* Jeśli chodzi o filtry do wody, to najlepsze są te podzlewowe, działające na zasadzie odwróconej osmozy. Są jednak prostsze metoda uzdatniania wody. Doskonała jest np. ProBioCeramika z Emami (Efektywnymi Mikroorganizmami). Do elektrycznego albo zwykłego czajnika wkładamy 4-5 koralików i mamy uzdatnioną, „żywą” wodę. Koraliki trzymamy NA STAŁE w czajniku. Po roku wyjmujemy, płuczemy pod bieżącą wodą i wkładamy ponownie do czajnika. Te kilka koralików może nam służyć przez wiele lat! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz