Liście czosnku niedźwiedziego |
Ostatnio zapanowała moda na zioła. Świeże, w doniczkach, hodowane na parapecie czy na balkonie. I dobrze!
Zioła, oprócz tego, że nadają potrawom aromatu i poprawiają ich smak, to jeszcze poprawiają (lepiej, niż cokolwiek innego!) ich "strawność".
Dotyczy to zwłaszcza mięsa, które z natury JEST ciężkostrawne.
W tradycyjnej medycynie chińskiej istnieją trzy sposoby na przyrządzenie mięsa w taki sposób, żeby łatwiej je było potem strawić: dodanie owoców (np. kaczka z jabłkami lub pomarańczą, indyk ze śliwką!), dodanie grzybów (sławetny sos pieczarkowy do pieczeni) lub właśnie dodanie ziół.
Mój pierwszy mąż miał taki sposób, że najpierw nacierał mięso mieszanką mielonego imbiru z majerankiem (w proporcji 1:1) i odstawiał na godzinę (ta metoda również pochodzi z medycyny chińskiej). Potem mył to mięso pod bieżącą wodą (dokładnie spłukując przyprawy). A dopiero potem gotował lub dusił. Cała ta imbirowo-majerankowo procedura miała na celu "wyciągnięcie” z mięsa toksyn. Dziś wydaje mi się to mało skuteczne, bo dzisiejsze toksyny takie jakby bardziej zjadliwe … Poza tym dziś mamy doskonałą EMFarmę, w której płuczemy mięso przed przyrządzeniem.
My Polacy nie mamy jednak zbyt bogatej tradycji, jeśli chodzi o zioła. Natka
pietruszki, koperek, czosnek, liść laurowy, ziele angielskie i majeranek to
właściwie jedyne zioła, których potrafimy używać.
Ostatnio na szczęście się to zmienia, jednak większość znanych mi osób ma tendencje do przesady ... Czyli używa zbyt dużej ilości ziół NARAZ. Tymczasem, żeby uniknąć kakofonii smaków, lepiej dodawać JEDNO zioło. W tym przypadku również sprawdza się reguła "mniej znaczy więcej".
Ostatnio na szczęście się to zmienia, jednak większość znanych mi osób ma tendencje do przesady ... Czyli używa zbyt dużej ilości ziół NARAZ. Tymczasem, żeby uniknąć kakofonii smaków, lepiej dodawać JEDNO zioło. W tym przypadku również sprawdza się reguła "mniej znaczy więcej".
Tylko dobrze jest wiedzieć, co z czym, czyli jakie zioło do jakiej
potrawy.
I tak:
lubczyk – to ZDROWY zamiennik popularnej Maggi, idealny do zup,
tymianek – pasuje praktycznie do wszystkiego,
bazylia – do makaronów, mozarelli i praktycznie do wszystkich sałatek,
oregano – do makaronów, mięs, dań kuchni śródziemnomorskiej,
estragon – stanowczo niedoceniany, jest doskonały do drobiu! (mielone z indyka z dużą ilością estragonu to bajka),
kolendra – doskonała do zup (zwłaszcza do kremu z dyni),
cząber – do wszelkich potraw ze strączkowych (fasoli, cieciorki),
rozmaryn – do ziemniaków, zwłaszcza pieczonych, również do łososia z patelni,
czarnuszka – również do ziemniaków, a także do jajek (jajecznicy, omletów), czarnuszki dodajemy niewiele, ze względu na charakterystyczną goryczkę;
czosnek niedźwiedzi – mało u nas znany, a szkoda, bo to prawdziwa bomba "antyoksydantowa" – do wszystkiego, zamiast "zwykłego" czosnku,
szałwia – do ryb, do cielęciny,
kmin rzymski – moja wielka miłość – doskonały dodatek do pieczonych warzyw (nic nie daje podobnego aromatu!),
cynamon – również doskonały antyoksydant (tu trzeba uważać na „podróbkę” cynamonu, jego tańszy zamiennik, tzw. cynamonowiec!),
kardamon – rozgrzewający, bardzo aromatyczny, do kawy lub herbaty (kardamonu radziłabym używać tylko w zimie, ze względu na jego rozgrzewające właściwości; podobnie rzecz się ma z cynamonem …).
I tak:
lubczyk – to ZDROWY zamiennik popularnej Maggi, idealny do zup,
tymianek – pasuje praktycznie do wszystkiego,
bazylia – do makaronów, mozarelli i praktycznie do wszystkich sałatek,
oregano – do makaronów, mięs, dań kuchni śródziemnomorskiej,
estragon – stanowczo niedoceniany, jest doskonały do drobiu! (mielone z indyka z dużą ilością estragonu to bajka),
kolendra – doskonała do zup (zwłaszcza do kremu z dyni),
cząber – do wszelkich potraw ze strączkowych (fasoli, cieciorki),
rozmaryn – do ziemniaków, zwłaszcza pieczonych, również do łososia z patelni,
czarnuszka – również do ziemniaków, a także do jajek (jajecznicy, omletów), czarnuszki dodajemy niewiele, ze względu na charakterystyczną goryczkę;
czosnek niedźwiedzi – mało u nas znany, a szkoda, bo to prawdziwa bomba "antyoksydantowa" – do wszystkiego, zamiast "zwykłego" czosnku,
szałwia – do ryb, do cielęciny,
kmin rzymski – moja wielka miłość – doskonały dodatek do pieczonych warzyw (nic nie daje podobnego aromatu!),
cynamon – również doskonały antyoksydant (tu trzeba uważać na „podróbkę” cynamonu, jego tańszy zamiennik, tzw. cynamonowiec!),
kardamon – rozgrzewający, bardzo aromatyczny, do kawy lub herbaty (kardamonu radziłabym używać tylko w zimie, ze względu na jego rozgrzewające właściwości; podobnie rzecz się ma z cynamonem …).
Radziłabym kupować zioła
ekologiczne, co nie jest trudne, gdyż w każdym ROSSMANIE można dostać doskonałe ekologiczne zioła z polskiej firmy DARY NATURY (http://darynatury.pl/).
I unikać gotowych mieszanek typu „przyprawa do
drobiu”, „przyprawa do dziczyzny”, bo większość z nich ma w składzie arcyszkodliwy GLUTAMINIAN SODU.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz